środa, 17 kwietnia 2013

Zawieszenie!

Z powodu chociażby braku komentarzy lub weny :) postanowiłyśmy zawiesić bloga. 
Przepraszamy ;// 
Może niedługo się coś zmieni...
Ania i Agnieszka <3

wtorek, 26 marca 2013

Rozdział 8

Lily:
Obudziły mnie promienie wiosennego słońca. Spojrzałam na zegarek, dostrzegłam, że jest dopiero 8. Skorzystałam z tego, że łazienka jest wolna i prędko się do niej udałam. Biorąc prysznic uświadomiłam sobie, że wszystkie lekcje odrobiłam wczoraj, więc mam całą niedzielę wolną. Postanowiłam nie budzić dziewczyn i zejść samotnie na śniadanie. Wielka sala jak zawsze o tej porze była prawie pusta. Prędko zjadłam kilka grzanek (spożywałam to zawsze gdy nie miałam większego apetytu) i udałam się na spacer. Jak na tą porę roku (wiosna) pogoda była wyjątkowo piękna. Słońce ogrzewało moje rudo- kasztanowe włosy. Ruszyłam w stronę jeziora. Przechodząc obok wielkiego dębu moje buty znowu się rozwiązały. Szczerze mówiąc już dawno miałam ich dosyć. Nosiłam je jedynie dlatego, że kosztowały mnie aż 60 galeonów. Gdy schyliłam się, by je zawiązać usłyszałam znajome głosy. Dostatecznie blisko, abym usłyszała ich rozmowę przechodziły Megan  wraz ze swoją przyjaciółką. Do dzisiaj głowię się dlaczego James jeszcze z nią nie zerwał. One na szczęście mnie nie widziały. Udało mi się podsłuchać kawałek ich rozmowy.
-Elena, słuchaj. Czy ty też widziałaś gdzieś tutaj tą rudą szlamę?- zapytała Megan
-Dlaczego, aż tak jej nienawidzisz?
- Jak to dlaczego?! James kocha ją, a powinien mnie. Liczyłam na to, że może coś między nami zaiskrzy, ale cóż przyda się trochę więcej magi. 
-O czym ty mówisz? Przecież jeszcze kiedy był z Lily już się z Tobą całował!
-Myślisz, że to był James? Proszę Cie! On nigdy nie zostawiłby tej swojej rudej szlamy.
-Więc jak ci się to udało?
-Nie ukrywam, że przydałaby mi się mała pomoc Mike'a. Tak naprawdę całowałam się z nim, a eliksir wielosokowy załatwił mi Lucjusz Malfoy. Gdyby nie to wydarzenie James i Wiewióra pewnie nadal byliby razem.
-Nieźle to wymyśliłaś. Jestem z Ciebie dumna. Sama bym tego nie wymyśliła.
-Wiem, w końcu ja tutaj jestem od myślenia. - powiedziała Megan drwiącym głosem
Doznałam szoku. Wiedziałam, że Megan jest jędzą, ale nie wiedziałam, że aż taką... Pędem ruszyłam z powrotem do dormitorium. Musiałam to komuś powiedzieć, ale nie wiedziałam komu. Wszyscy pewnie jeszcze spali. Gdy weszłam do pokoju wspólnego dostrzegłam Syriusza. W ułamku sekundy postanowiła mu się zwierzyć.
- Jaka idiotka! Muszę o tym natychmiast powiedzieć Jamesowi- krzyknął z wielkim oburzeniem Syriusz
-Nie, nie, nie, nie! Nie masz mu o tym mówić, pod żadnym pozorem. Mam zamiar sama mu o tym powiedzieć. Boję się jednak, że mi nie uwierzy. Mam wyrzuty szumienia, że wtedy mu nie wierzyłam. 
Syriusz zamilkł. Byłam pewna, że myśli nad całą tą sytuacją.
Nagle usłyszałam znajomy głos, bardzo znajomy. Odwróciłam się by mieć stuprocentową pewność.
-Nie będziesz musiała mi o niczym mówić, wszystko słyszałem- odpowiedział James.

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 7


Dedykacja dla Gosi i Marysi/Marysi i Gosi :P oraz Ani, która każe mi pisać... <3

Lily:
Szłam pustym i ciemnym korytarzem. Bałam się. Byłam sama. Z oknami szalał wiatr. Nie wiedziałam gdzie się znajduję i dlaczego. Nie potrafiłam nic dostrzec. W końcu dobiegłam do końca korytarza. Natrafiłam na mosiężne drzwi, były otwarte. Gdy przekroczyłam próg, wszystko zniknęło. 
Obudziłam się z dziwnym wrażeniem, że za tymi drzwiami było coś ważnego. Postanowiłam jednak, że dzisiaj nie będę zawracać sobie tym głowy. Rozejrzałam się po dormitorium. Łóżka dziewczyn były puste i zaścielone. Widocznie poszły już na śniadanie. Szybko poszłam do łazienki. Po kilkunastu minutach byłam już gotowa. Ruszyłam w kierunku wielkiej sali. Byłam prawie pod drzwiami, gdy zobaczyłam coś, co rozłamało moje serce na miliony kawałków. MÓJ James obściskiwał się z jakąś dziewczyną. Byłam wściekła, a zarazem smutna. Poczułam jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Nie miałam zamiaru dalej na to patrzeć. Szybko, ocierając łzy, wkroczyłam do WS. W niej czułam się jak w domu. Miła atmosfera, pełno jedzenia (:DD). Po prostu wszystko było na swoim miejscu. Wyszukałam wzrokiem moich przyjaciółek. To one były mi w tej chwili potrzebne. Podeszłam do miejsca, które zajmowały i przywitałam się z nimi i częścią Huncwotów. Miałam zamiar udawać, że nic się nie stało. Wszyscy zdawali się nic nie zauważać. Byłam z tego powodu zadowolona. Zastanawiało mnie tylko to, jak zareaguje na widok Pottera. –O wilku mowa! –Pomyślałam,
Do Sali wszedł James. Po chwili stał przy nas. Byłam pewna, że nie wie, że ja wiem (?).
-Cześć wszystkim!
Reszta opowiedziała mu chórem. Lecz nie ja. Spojrzał na mnie dziwnie. Usiadł koło mnie. –I co teraz?! –Gorączkowo myślałam.
-Coś nie tak, Liluś? –Spytał, jakby nigdy nic.
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Lily!
-Co? –Odpowiedziałam oschle.
-Coś się stało kochanie?
Wtedy się we mnie zagotowało. Zbliżyłam swoją twarz do jego i powiedziałam…
-Nie jestem twoim kochaniem! Żadną Liluś- sriluś, Słoneczkiem itp. Rozumiesz?! –Wykrzyczałam mu w twarz
Przyjaciele spojrzeli się na mnie jak na wariatkę.
-A wy, co się gapicie? –Powiedziałam, naburmuszona w ich stronę.
Wstałam i ruszyłam w stronę pokoju wspólnego Gryffindoru. Gdy weszłam, usiadłam w fotelu i bez żadnych zahamowań zaczęłam płakać. Płakałam, płakałam i płakałam. Postanowiłam nie iść na lekcje. Spojrzałam na zegar. Śniadanie zwykle kończy się o 10. Była 9:55. Oznaczało to, że za chwilę wszyscy wrócą po książki. Szybko pobiegłam do mojej łazienki. Przez drzwi usłyszałam wchodzące i wychodzące z Dormitorium dziewczyny. Kiedy upewniłam się, że nikogo nie ma, otworzyłam drzwi i wyszłam do PW. Usiadłam w fotelu, który zajmowałam kilka minut temu i znowu zaczęłam płakać. Nie zauważyłam jednak, że nie jestem sama. Na kanapie, przed kominkiem siedział chłopak z rozczochraną czupryną i czekoladowymi oczami, które tak kochałam. Skierował swój wzrok na mnie. Oczy miał smutne, bez tego „czegoś”.
-Możemy porozmawiać? –Zapytał
Skinęłam głową. Chłopak poklepał wolne miejsce na kanapie, obok siebie. Posłusznie usiadłam obok niego.
-Możesz mi wytłumaczyć, co się stało?
-Może ty mi najpierw coś wytłumaczysz? –Syknęłam w jego stronę.
-A więc, pytaj
-Wyjaśnij mi proszę, kim była ta dziewczyna, z którą całowałeś się przed wielką salą. – 1:0 dla Lily
Widać było, że nie wie, co powiedzieć….
-O czym ty do jasnej cholery mówisz?! –Krzyknął.
-Oj, nie udawaj. Przecież nie mam żadnych omamów.
-Ale ja naprawdę nie wiem, o czym mówisz. Przecież wiesz, że ja kocham ciebie!
Z nikim się nie całowałem.
Nic nie odpowiedziałam, nie wierzyłam mu.
-Lily, proszę uwierz mi!
Wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie patrząc na chłopaka, wybiegłam z pokoju. Wyszłam z zamku i pobiegłam w stronę jeziora. Usiadłam na kamieniu i podparła brodę rękami.
Czy on myśli, że jestem naiwna i ślepa? Gdzieś tam wiedziałam, że będę jego kolejną zabawką. Przecież tak zapewniał, że mnie kocha. Ciekawe, dlaczego to zrobił. Siedząc, w pewnym momencie usłyszała szelest. Odwróciłam się w stronę, z której dochodziły odgłosy. Jednak nic nie zauważyłam, przynajmniej na początku. Chwilę wpatrywałam się w tamto miejsce. W pewnym momencie zobaczyłam… stopę?! Był to trochę niecodzienny widok. Wstałam z kamienia i odskoczyłam do tyłu. Chwilę później stali przede mną James i Syriusz. Pierwszy z nich trzymał w ręku jakąś pelerynę. Byłam wściekła.
-Śledzicie mnie? –Krzyknęłam
-To nie tak Ruda. Nie denerwuj się! –Odpowiedział na moje pytanie Syriusz
Nic nie powiedziałam.
Wróciłam do zamku, nadal wściekła. Weszłam do dormitorium i od razu rzuciłam się na łóżko. W pokoju znajdowała się tylko Dorcas. Podeszła do mnie i usiadła na skraju mojego posłania.
-Lily, co się stało? –Zapytała, przytulając mnie
Nic nie powiedziałam, tylko się rozpłakałam. Dor głaskała mnie po głowie i mówiła, że wszystko będzie w porządku. Ja pomimo to widziałam, że tak nie będzie. Minęła godzina, a ja nadal nie przestałam płakać. Dorcas w tym czasie wyszła, chyba na randkę z Syriuszem. Cały czas myślałam, że James mnie kocha. Widocznie się przeliczyłam. Powoli zdawałam sobie sprawę, że może jednak nie jesteśmy dla siebie stworzeni, a nasz związek był tylko młodzieńczym zauroczeniem. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Umyłam twarz i wyszłam do PW. Podeszła do moich przyjaciół rozłożonych przed kominkiem i poprosiłam Jamesa na stronę.
-Musimy pogadać –Zaczęłam.
-Dokładnie…
-A więc, domyślasz się, że nasz związek nie ma przyszłości. Zraniłeś mnie, a ja nie mam zamiary być z kimś, kto robi mi takie świństwa.
-Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że ja cię nie zdradziłem. Nie wiem, o czym mówisz.
-Przestań kłamać. Ciągle o robisz. Sądziłam, że jednak mnie kochasz, a ty wciąż zachowujesz się jak dzieciak. Nie mam zamiaru tego dłużej znosić. To koniec. Rozumiesz?!
-Mam rozumieć, że ze mną zrywasz? I sądzisz, że ja się poddam? Kocham cię, kochałem i nadal będę. Więc możesz sobie mówić co chcesz, ale my i tak będziemy razem.
-Możesz sobie mówić, co chcesz. Mnie to już nie obchodzi.
Odeszłam. Gdzieś tam, wiedziałam, że dobrze postąpiłam.

Narrator:
Mijały miesiące. James nadal starał się o Lily. Prosił, błagał, przynosił kwiaty. Jednak to nic nie dawało. Evans była na to odporna, jak w młodszych klasach. Tak poniekąd skończyła się historia miłości Jamesa Pottera i Lily Evans. Niektórzy jednak trzymali kciuki, aby to uczucie przetrwało. Sądzili, że może to się nawet udać. Lecz pewnego dnia wydarzyło się coś, co zniszczyło wszystko…

Lily:
Siedziałam w dormitorium z Dor, Sue i Emily. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.
-Lily, ja uważam, że powinnaś przeprosić Jamesa. –Zagadnęła Meadowes
-Dorcas już ci mówiłam. Nie mam zamiaru do niego wracać.
-No ale ja nie o tym. Chodzi mi tylko o to, że może zostalibyście, chociaż przyjaciółmi.
To nie był zły pomysł. Nie chciałam stracić z nim kontaktów. Oczywiście nie było mowy o powrocie do siebie. Jak postanowiłam tak zrobiłam.
-Dobrze Dor, wiesz może gdzie on teraz może być?
-Przypuszczam, że jest z Syriuszem w lochach.
We trójkę (Emily powiedziała, że boli ja brzuch) zeszłyśmy do lochów.
Pod gabinetem Snape’a stali James i Syriusz. Podeszłyśmy do nich.
-Cześć! –Powitała ich Sue
-Witam drogie panie -Odpowiedział Black
Staliśmy patrząc na siebie. Meadowes szturchnęła mnie lekko, abym wykonała pierwszy ruch.
-A więc, James… Chciałabym z tobą porozmawiać. Możemy?..
-Oczywiście Lily
Lily? Przecież zawsze zwracał się do mnie Liluś. Może już mu się znudziła walka o mnie. Może da sobie spokój. Byłabym z tego bardzo zadowolona. Chyba…
Odeszliśmy kilka kroków.
-James… Chciałabym cię przeprosić.
-Nie ma sprawy. Mam jeszcze pytanie. Moglibyśmy zostać, chociaż przyjaciółmi?
-Byłabym zaszczycona. –Odpowiedziałam z uśmiechem
Wróciliśmy do reszty i zaczęliśmy pogawędkę. W pewnym momencie ktoś chrząknął.
-Aha. Dziewczyny, chciałbym wam przedstawić moją dziewczynę. –Powiedział James
Oniemiałam, Sue i Dorcas także.
-Witajcie, jestem Megan. –Powiedziała wysoka, niebiesko oka blondynka i wyciągnęła rękę w moją stronę.
-Hej, jestem Lily. –Odpowiedziałam krótko.
Pozostałe dziewczyny również przywitały się z nowopoznaną, nie dało się ukryć, że zrobiły to nieco oschle. Wracałyśmy do dormitorium w ciszy. Dlaczego zareagowałam na tą wiadomość tak… dziwnie? Przecież nie jestem zazdrosna. Na pewno nie jestem. Chyba…


środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 6

Lily wyczuwała, że ten rok w Hogwarcie będzie nieco inny niż pozostałe. To dopiero początek, a już bardzo dużo się wydarzyło. Chodziła z Jamesem, miała zamiar zeswatać Dorcas i Syriusza, ale pozostawał jeszcze on- Severus. Ten nieszczęśliwy wypadek. Żałowała, że opuściła wtedy wierzę Gryffindor'u. Gdyby tam została nic by się nie stało. Jednak postanowiła już więcej o tym nie myśleć. Była szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. Miała chłopaka i prawdziwych przyjaciół. Nic więcej nie potrzebowała do szczęścia. Właśnie siedziała w PW z dziewczynami, Remusem i Peterem. W pewnym momencie przez portret weszli Syriusz i James, wracający z treningu Quidditch'a. Rzucili się na kanapę, pomiędzy mną, a Dor. James zauważając kogo przygniata, szybko się zreflektował i posadził sobie Lilkę na kolanach. Dorcas patrzyła na to z bólem. Syriusz to zauważył i powiedział do Meadowes...
-No wiesz Dor, jak chcesz to ty też możesz usiąść mi na kolanach. -powiedział z szarmanckim uśmiechem
Ta spojrzała tylko na niego, wstała z kanapy i pobiegła do dormitorium.
-Co ja takiego powiedziałem? -zapytał Syriusz, nie wiedząc o co chodzi
-Szczerze mówiąc nie wiem, ostatnio się jakoś dziwnie zachowuję. -zauważyła Sue
-A może ty Ruda coś wiesz? -zaciekawił sie Syriusz
-Pamiętasz nasza rozmowę? -odpowiedziała "Ruda"
-Tak, a co to ma wspólnego?
-Ty naprawdę jesteś taki głupi, czy tylko udajesz? -powiedziała to, ucałowała Rogacza i pociągnęła Sue do dormitorium.
W pomieszczeniu panowała cisza i mrok. Jednak dziewczyny zauważyły skuloną postać, siedzącą na łóżku. Wiedziały, co Dorcas czuła do Syriusza. Wiele razy im to opowiadała. Niestety faktem było to, że Syriusz  w ogóle nie wiedział jak ją poderwać. Było to dziwne, bo przecież miała w tym wprawę jak nikt. Jedynym powodem tego było to, że Dor nie była jakąś zwykłą dziewczyną. Lily już wiedziała, że zdradzi Blackowi tajemnicę, polegającą na zdobyciu Meadowes. Lecz to postanowiła zostawić na jutro. Wszystkie trzy położyły się i od razu zasnęły. Następnego dnia Lily i Sue obudziły się w wyśmienitych nastrojach, czego nie można było powiedzieć o Dorcas. Miała podkrążone i czerwone od płaczu oczy. Szybko ubrały się, odświeżyły i w nieco lepszych humorach zeszły na śniadanie. Wchodząc do wielkiej sali Lily wpadła na pewien pomysł. Przypomniała sobie, o czym rozmawiała z Łapą. Chodziło o Emily. Miała zamiar, wykorzystując swój urok osobisty, spróbować zaprzyjaźnić się z Manor. Po zjedzeniu śniadania i wesołej rozmowie z przyjaciółmi, wstała od stołu. Huncwoci oraz Dor i Sue przyglądali się jej z zaciekawieniem. Evans nie zważając na ich spojrzenia, zmierzała w stronę miejsca, które zajmowała blondynka. Gdy była już na miejscu, usiadła na miejscu obok Emily, które przypadkiem było wolne. Dziewczyna spojrzała na Lilkę jak na wariatkę...
-Czego chcesz, Evans? -warknęła
-Co od razu tak nie miło? Mogłybyśmy porozmawiać?
-No dobrze, co mam do stracenia.
Odeszły od stoły i wyszły z wielkiej sali. Otworzyły wielkie, mosiężne drzwi i wyszły na błonia. Wrzesień tego roku był wyjątkowo paskudny. Ciągle padało i wszędzie było błoto. Dziewczyny ruszyły w stronę jeziora i usiadły na dużym kamieniu....
-A więc o czym chciałaś ze mną porozmawiać? -zapytała Emily
-Tak naprawdę chciałam cię przeprosić, za te wszystkie lata. Chciałam cię poprosić, abyśmy zaczęły od nowa
-To wcale nie jest głupi pomysł. -odpowiedziała zamyślona blondynka.
I tak powstała na wpół udawana przyjaźń pomiędzy Lily vel. Oszustka Evans i Emily vel. Co ona kręci? Manor. Wróciły do wielkiej sali, w której jeszcze trwało śniadanie. Emily już chciała odejść do swych dwóch wiernych towarzyszek: Chleo Enoi -głupiej blondyneczki, fanki różowej gumy do żucia, fanki Jamesa i do Amandy Patrick -wrednej zołzy przefarbowanej na rudo (aby upodobnić się do Lily), fanki Jamesa, największego wroga Lilianne. Nawet kazała wszystkim mówić na siebie Lilith. Wszystkie trzy były wrednymi, flirtującymi z każdym godnym uwagi chłopakiem w szkole, zołzami. Wracając do tematu, Emily usiadła obok Dorcas, naprzeciwko Peter'a. Ich "ustawienie" zawsze było identyczne. Od lewej (od wejścia do wielkiej sali) Sue, na przeciwko niej Remu, potem Lily, naprzeciwko niej James, następnie Dorcas, a po drugiej stronie stołu Syiusz. Obok Syriusza było miejsce Peter'a. Naprzeciwko niego siadali, raz Alicja Floot lub jej chłopak Frank Longbotom. Dorcas bardzo nie spodobało się to, że jej największy wróg siedzi obok niej i prawie naprzeciwko jej chłopaka, czekaj STOP! To nie jest jej chłopak....Do czasu -pomyślała. Nastała krępująca cisza.
-Możemy wiedzieć co ty tu tak w ogóle robisz? -zapytał zdziwiony Potter
-Można powiedzieć, że siedzę -odpowiedziała przesłodzonym głosem
-Aha... Ale przeprasza, nie chce być niemiła, ale kto ci na to pozwolił -zapytała Dorcas, w której już się gotowało.
-Ja... -odpowiedziała Lily
Wszystkie spojrzenia jej przyjaciół padły na nią. Nikt nie odezwał się do końca śniadania. Pierwsza lekcja było zielarstwo ze Ślizgonami. Jak zwykle Huncwoci odwalili jakiś numer, nie obeszło się bez kazania Lily i szlabanu, ale to przecież codzienność. Ostatnią lekcją była historia magii. Był to jedyny przedmiot, na którym spali wszyscy, dosłownie, nawet Lily, Remus i Sue. Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy ruszyli w stronę swoich pokoi wspólnych. Huncwoci, dziewczyny i Emily rozsiedli się na kanapach i fotelach przed kominkiem. Przyszedł czas na poważną rozmowę. Jednak nikt nie chciał zacząć w towarzystwie Manor. Gdy ta, dopiero po godzinie poszła spać, Dorcas postanowiła zacząć...
-O co tu chodzi? -zapytała szeptem
-Wymyśliłam taki mały plan, aby..., a to nieważne. Później się dowiecie. No więc udaję, że się z nią przyjaźnie. Proszę nie zepsujcie tego. Nie zepsujecie?
-No niech ci będzie -odpowiedziała Meadowes
-zgoda -James
-zgadzam się -Sue
-Jak wszyscy to ja też -dodał Peter
-Zgoda -Remus
-A ty Syriusz? -spytała Black'a Ruda
Co? A, tak... Oczywiście, że się zgadzam -odpowiedział entuzjastycznie
Lilka domyślała się co zajmowała myśli czarnowłosego, albo raczej kto....

środa, 26 września 2012

Rozdział 5- Miłość, miłość, miłość, aż niedobrze się robi

    Wszyscy wpatrywali się w Lily i Jamesa oniemiali. Evans zaczęła:
- ale o co wam chodzi?
- pff... no wiesz, ukrywać to przed swoimi przyjaciółkami -odpowiedziała Dor
- ojj, przestań -powiedziała z rozbawieniem Ruda
-....
- a właśnie, Dor i Sue muszę wam cos powiedzieć -zmieniła temat Lily
- no dobrze, chodźmy...- powiedziała nieco obrażona Dorcas
W dormitorium dziewczyn:
- to co nam chciałaś powiedzieć? -spytała Sue
- tak naprawdę to nic ważnego, po prostu chciałam powiedzieć co zauwazyłam
- co takiego?? -Dorcas
- niedługo będziemy mieć tu 3 parki, jedna już jest, czyli ja i Jimm. Jeszcze Syri i Dor, no i Sue z Remusem
- ja cie zabiję!!! -krzyknęła Sue
Ale Lilka juz nie słuchała, wstała, pożegnała sie z dziewczynami i wyszła. W PW siedzieli Huncwoci i zażarcie o czymś dyskutowali.
- cześć chłopaki -zagadnęła
- hej, stało się coś? -zapytała Syriusz
- niee... właściwie to tak
- yy ahaa..., a co ? -dołączył James
- wiecie co zauważyłam?
- nom? -zapytali z ciekawością Hunce
- muszę pobawić sie w swatkę
- haa!!! a kogo chcesz zeswatać Rudziaczku? -zapytał przebiegle Syriusz
- hmm... pomyślmy przyjaciół. Na pewno nie Jamesa, słyszałam że on jest ponoć zajęty
- taak, no masz racje zostałem usidlony -powiedział z udawanym smutkiem Rogacz
- aa noom nie mam szczęścia.... dobra, wracając do tematu...Syriusz, ty idziesz na pierwszy ogień
- yyy okej, czy mam się bać?
- nie, nie , nieeee..... chodź !
I wyszli. Zatrzymali sie pod Pokojem Życzeń, weszli i usiedli na wygodnych fotelach.
- a więc Syriusz... -zaczęła Lily
- taak to ja..
- ostrzegam, nie masz się czego bać, wszystko co powiedziałeś lub wyznałeś tutaj, zostaje tutaj -powiedziała spokojnie
- ...
- zadam ci kilka pytań, tylko odpowiedz naprawdę szczerze. ok?
- ok
- pierwsze pytanie: czy jesteś zakochany? ale szczerze
- ale nikomu nie powiesz?
- to była ironia?
- nie, no więc jestem
- O.o w kim?
- w... no....w .... Dorcas -jąkał się
- haa!!! wiedziałam!! -krzyczała
- pff... no co ty, a wiesz czy ja jej się podobam?
- hmm... tak, ale macie pewien problem
- jaki ?? -zapytał a uśmiech po poprzedniej wiadomości zniknął z jego twarzy.
- pewną śliniąca sie do ciebie dziewczynę o imieniu Emily, twojego fun clubu nawet nie liczę.
- fan clubu sie pozbędę, gorzej z Emily.
- mam plan!
I  opowiedziała cały swój plan, który Łapa przyjął z entuzjazmem. W ciszy wracali do PW.

wtorek, 18 września 2012

Rozdział 4- Co ja zrobiłam?

   Stałam, wpatrując się w nieruchome ciało Snape'a. Wiedziałam, że niedługo się ocknie. Szybkim ruchem różdżki przeniosłam go do Skrzydła Szpitalnego. Tam pani Pomfrey zajęła się nim i dałam mi eliksir na uspokojenie. Okazało się, że jeśli czarodziej jest pod wpływem emocji, jego zaklęcie jest o wiele silniejsze. Niestety ja byłam. Pielęgniarka powiedziała, że Snape jest w kiepskim stanie. Miałam straszne wyrzuty sumienia. - Co ja zrobiłam?!, powtarzałam sobie w myślach. Powolnym krokiem ruszyłam do PW. W środku panowała miła atmosfera. Po chwili ujrzałam moich przyjaciół w komplecie, wesoło gawędzących przy kominku. Podeszła do nich i usiadłam obok Dorcas. Nagle odezwał się Syriusz:
- Słyszeliście co się stało Smarkowi?
- No, podobno ktoś zaatakował go zaklęciem. - odpowiedziała Dor
Siedziałam cicho, wpatrując się w wesoło iskrzący kominek.
- A wiecie kto to zrobił? - zaciekawiła się Sue.
- Ja wiem... - powiedziałam cicho
Wszyscy spojrzeli na mnie z wyczekiwaniem.
- No to powiedz!!! - krzyknęli wszyscy naraz
- ja... - szepnęłam.
Czułam na sobie spojrzenia przyjaciół. Jako pierwszy opamiętał się Black.
- Ruda ja cie po prostu kocham! Sorry Rogacz. Jak ty to zrobiłaś?
- no przecież nie chcący, tak jakoś wyszło.
Chwila ciszy...
- Dobra ja idę... yy poczytać - powiedziała Meadowe
- Ty i czytanie?? Co ty knujesz kotku? - powiedział podejrzliwie Łapa.
- jaa niiicc.... Lily i Sue do dormitorium, ale już!!! - powiedziała
Z nietęgimi minami powlekłyśmy się za czarnulką. Usiadłyśmy na łóżkach i czekałyśmy.
- no więc... - zaczęła dziewczyna
- o co chodzi? - spytała Sue
- mam dla was propozycje, dokładniej to to jest propozycja dla ciebie Sue - powiedziała
- ejj... a dlaczego tylko dla Szyszki? - zapytałam
- no weź... tylko nie Szyszka, to nie moja wina, że lubię je zbierać. - fuknęła
- no nie kłóćmy się, a poza tym to co to za propozycja? - wróciłam do tematu
- chodzi o swatanie... - powiedziała Dor, z diabelskim uśmieszkiem.
- no wyduś to z siebie - ponagliła ja Borner
- mam zamiar zeswatać Lilkę i Rogacza. - odpowiedziała
- coo??!! - krzyknęłam
- no nie denerwuj się tak, przecież robimy to już od dawna, tylko teraz to będzie tak na poważnie. - powiedziała zachowując spokój.
- nie, nie moge! - krzyknęłam i wybiegłam z dormitorium.
Wbiegłam do PW i usiadłam na kanapie obok Remusa, który czytał książkę. Popatrzył na mnie, ale nic nie powiedział. 
Tymczasem w dormitorium Hunców:
- Co ta Meadowes knuje? -gorączkowo myślał Syriusz
- A bo ja wiem... -powiedział znudzonym tonem Rogaś.
- Co ty taki markotny? 
- No bo wiesz, Lilka nadal mnie olewa...
- Ojj Rogaty, daj sobie z nią spokój -powiedział Black
- Czyś ty zwariował, ja ją kocham!!! -Krzyknął James
- Dobra, nie bulwersuj się tak Łosiu -odpowiedział rozbawiony Syriusz
- Nie denerwuj mnie Black, poza tym ciebie też ktoś kiedyś usidli.
- Mnie? Chyba zwariowałeś! -zdenerwował się Syrek
- taak?? A mówi ci coś imię Dorcas? Widzę jak na nią patrzysz -powiedział z diabelskim uśmieszkiem
- Nie mieszaj w to Dor!
- haa a jednak. Nasz sławny, nieposkromiony Syriusz Black w końcu usidlony. Co powiedzą wszystkie twoje fanki, ochh ! -kpił James
-  a weź idź ... 
I wyszedł... James zszedł do PW i o mało nie przewrócił sie z wrażenia. Zobaczył swą ukochaną. Siedziała na kanapie i wpatrywała się w kominek. Podszedł do niej. Gdy zauważyła go od razu poczerwieniała. Chwila ciszy...
- Lily... -zaczął
- tak? 
- musimy porozmawiać o tym co stało się, kiedy graliśmy w butelkę. Powiedz mi czy ty naprawdę mnie kochasz?
- yy... James... ja.... jeju nie mogę!! 
- po prostu powiedz prawdę
- no więc... tak, tak myślę. 
Uśmiech od razu zagościł na jego twarzy. 
- a więc Evans umówisz się ze mną? 
- boże James!! -powiedziała rozbawiona
- hmm??
- yyy tak, zgadzam się, ale nie mówmy o tym nikomu. Wiesz, że Dor i Sue chcą nas swatać. Więc może potrzymajmy ich w niepewności. -Uśmiechnęła się szyderczo
- a więc dobrze kochanie, a czy mogę cię pocałować? -spytał na koniec
- no nie wiem, nie wiem -drażniła się z nim
- Lilyy!!
- no dobrze, zgadzam się
I stało się to, co się stać miało. Pocałował ją. Na początku delikatnie, ale gdy zobaczył, że nie protestuje coraz namiętniej. Resztę wieczoru spędzili na miłej rozmowie. Gdy zrobiło się późno czule się pożegnali i rozeszli do swoich dormitoriów. Następnego dnia...
- Lilyyy wstawaj!! -krzyczała Dor
- ughrr... nie denerwuj mnie, przecież jest jeszcze wcześnie
- nie, nie jest... Wstawaj albo odrąbie ci łeb! -krzyknęła
- uuu.... jaka nerwowa -odgryzła się Ruda
Po skończonych lekcjach, na obiedzie:
- Rudaa... -zaczął Syriusz
- hmm...?
- jak unieszkodliwiłaś Smarka?
- jeju Łapa... no wiesz wystarczyła tylko drętwota -powiedziała, powstrzymując śmiech
- tylko? Przecież on był nieprzytomny prawie całą dobę. 
- a widzisz -odpowiedziała
Chwila ciszy
- yy Syriusz, Luniek, Peter i Sue, będziecie mi dzisiaj potrzebni -powiedziała Medowes
- no dobrze pomożemy ci -odpowiedzieli chórem
Lily i James posłali sobie znaczące spojrzenia. Czas zacząć zabawę -pomyślała Evans,
- Dorcas, ja muszę co cos powiedzieć. -powiedziała Lilka
- hmm??
- chodź, nie tutaj
Odeszły od stołu. Lily już miała zacząć plan wymyślony wraz z Jamesem, ale to Dor zaczęła rozmowę.
- Lily ja nie wiem czemu ty nie chcesz być z Potterem.
- Kochana, ja muszę ci coś powiedzieć..... Ja zakochałam się!
- co???!!! 
- a co w tym dziwnego? -udawała zdziwioną
- no a James?
- co James, przecież ja go nawet nie kocham -siliła się na powagę
- no ale podczas gry w butelkę....
- Dorcas nic nie było, nie ma i nie będzie!
- no dobrze, więc kto to jest?
- nie powiem jak sie nazywa bo go nie znasz, jest Gryfonem.
Wróciły do stołu.
- Ja nie moge Lily, jak ty możesz? - krzyknęła nagle Dori
- o co chodzi? -spytała Sue
- no bo Lily się zakochała.
- co!??? -odpowiedziała cała reszta
- ale Liluś jak to? -zdziwił się z udawana powagą James
- no co jak to Potter
- przecież ja cie kocham!
- uhhh Rogacz zrozum wreszcie to tylko szczeniackie zauroczenie -powiedziała i wybiegła z sali
Godzinę później w PW:
- Liluś... -zaczął James
- taak Potter? 
- mam dla ciebie prezent...
- co tym raz....? -nie dane było jej dokończyć, bo Rogaty już a niej leżał.
Wszyscy wpatrywali sie w to wszystko, wyczekując aż Lily po postu rąbnie Pottera. Lecz nic.... SZOK! To Ruda zaczęła pocałunek. 
- Lily, ale ty przecież jesteś zakochana? -zapytała zdezorientowana Meadowes
- no bo jestem
- no to dlaczego całujesz się z Jim'em?
- chyba moge całować się z moim chłopakiem prawda?
- ...
- tak jestem zakochana, tak w Jamesie, tak jesteśmy parą. -wyjaśniła Lily
.......
Pozdrawiamy Ania i Agnieszka (Nusia i Gusia) ;D tsaa... twoja kole Gusiu

 

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 3- Zostać z Potterem

- Wstawać dziewczyny! Pierwszy poniedziałek w Hogwarcie- Tymi słowami Sue obudziła dziewczyny.
- Sue! Nie mogłaś zaczekać z tą pobudka chociaż jeszcze 5 minut?- krzyczała zaspana Dorcas 
- Ohh! Dlaczego dormitorium muszę dzielić z tą bandą kretynek?- powiedziała do siebie Emily
Dziewczyny udały, że tego nie słyszały. Nie chciały wszczynać kłótni pierwszego dnia, tym bardziej, że pamiętały grę w butelkę, podczas której Manor (ku zdziwieniu) była dla nich miła.  Wszystkie po kolei się umyły i ubrały, po czym zeszły na dół. Huncwoci już tam na nie czekali. Lily spojrzał na Jamesa. Właśnie przypomniała sobie ten wspaniały moment podczas gry. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce.Nie chciała, by ktokolwiek to zauważył Starała się przestać o tym myśleć. Dokładnie w tym samym momencie Rogacz pomyślał o tym samym.Tak bardzo chciał, aby to się powtórzyło.
- Rogacza! Potter! James! Rusz się! Stoisz tutaj już jakieś 5 minut. Co się z Tobą dzieje?- krzyczał Syriusz
- Pprzepraszam, zamyśliłem sie.- Odpowiedział zdezorientowany Potter
- O czym to tak myślałeś? - Powiedział ze śmiechem na ustach Łapa
- Raczej o kim? - Podśmiewywał się Lupin
- W takim tempie nigdy nie zajdziemy na śniadanie - Krzyknęła Sue.
W wielkiej sali zjedli posiłek jak zawsze w miłej atmosferze. Nawet Emily nie była bardzo złośliwa. Później otrzymali plany lekcji, na które jak zawsze najbardziej narzekali Syriusz i James. Jednak każdy był już do tego przyzwyczajony.
-No to dzisiaj zaczynamy od jednej godziny eliksirów ze ślizgonami. Masakra!- powiedział Peter.
Wszyscy zgodzili się z Glizdogonem poza Lily. Wprawdzie tam samo jak oni nie lubiła ślizgonów, jednak profesora Slughorma uwielbiała. Każdy mógł przyznać, że z eliksirów była najlepsza w klasie.
Kilka godzin później po dniu lekcji wracali już do pokoju wspólnego Gryffindoru ; ) Niestety już pierwszego dnia zadali im mnóstwo prac domowych. Co prawda na wykonanie ich mieli jeszcze kilka dni. Evans wolała wszystko wykonać od razu. Gdy właśnie wychodziła usłyszała wołanie.
-Liluś czy mogłabyś ze mną porozmawiać? No wiesz chciałbym z Tobą porozmawiać o tym co wydarzyło się podczas gry- powiedział Potter
Ruda jednak zbyt się zestresowała i odpowiedział tym dawnym nie miłym tonem jakim zwracała się do niego jeszcze rok temu.
- Potter nie widzisz, że jestem zajęta?
- Ale Liluś proszę, zajmę Ci tylko kilka minut.
- Potter NIE!
Jak najszybciej wybiegła z pokoju wspólnego. Cały czas biegła i myślała czy dobrze zrobiła. Była teraz zła na wszystkich i na siebie. Nie chciała nic robić, ani z nikim rozmawiać. Chciała zniknąć z tego świata. Chociaż na kilka dniu. Przemyśleć wszystko to co działo się pomiędzy nią, a Jamesem. Dopiero niedawno zrozumiała to, że go kocha. Nie chciała się do tego przyznawać, bo co powiedzą inni. Nagle zza pleców usłyszała wołanie. 
- Lily poczekaj.
Jako, że nie miała ochoty z nikim rozmawiać "na oślep" zamachnęła różdżką i krzyknęła
-Drętwota!
Dopiero potem się odwróciła i zrozumiała się co naprawdę zrobiła. Na ziemi zobaczyła nie ruszającego się Severusa Snape'a. Zaczęła poważnie żałować tego, że nie została z Potterem. 
 ***
I jak wam się podoba? Wiemy, że notki póki co nie są wspaniałe, ale blog dopiero się rozkręca. Pozdrawiamy Ania i Agnieszka ; D